MotorBike Lump – Zapis 709
Sen z 29.02.2024
Byłam jakimś Lumpem podróżującym motorem bez celu.
Mignęły mi widoki z bezkresną ubogą w roślinność przestrzenią i zachodem słońca. Słońce mogło być przytłumiane piaskiem pustynnym, bo widziałam je jak za dymną łuną. Byłam w jakiejś „świątyni”, bo pamiętam że jak schodziłam po schodach to patrzyłam na stopy i zorientowałam się że ukradli mi moje buty, a dali jakieś człapy mokasyny z noskami w szpic. Takie skórzane, miękkie, bez ozdób. Jak wyglądały moje nie wiem, ale chyba były czarne i ciężkie jak na motocykl.
Koszule też mi dali jak lnianą i w szpic. Najlepsze, zobaczyłam jakiegoś Gościa w mojej czarnej bawełnianej koszulce. Jakieś czerwone małe logo na niej było. Zaczęłam ściągać tą lnianą, bo chciałam założyć tą moją z Gościa i poczułam jak falują mi piersi. Nie miałam stanika, bo byłam Lupmem, ale piersi czułam swoje, te które mam na żywo. Gość wybałuszył oczy i czekał aż się rozbiorę. Tyko że ja nie mogłam jej zdjąć. Miałam jakiś kubrak na plecach który skutecznie blokował koszulę. Dałam sobie wreszcie spokój. Pomyślałam że mam to w nosie. Niech łazi w tej mojej.
W środku były jakieś stare baby. Podałam im jakąś herbatkę z ziół które związałam w wiechę. Herbatka była jasnożółta, bo naciąg był delikatny. Powiedziałam Agnieszce, że jak byłby skoncentrowany, to byłby brunatny jak syrop na kaszel. Baba próbowała ostrożnie. Ja złapałam jakieś zioło i mówię że to bagno, bo wyglądało jak rozmaryn. Baba lekko się zatrzymała. Ale ja zaczęłam mówić, że to szałwia, tak, tak, ususzona szałwia. Wróciła z powrotem do picia.
Mignął mi Aleksander. Pierwszy raz widziałam go we śnie. Usztywnił mnie całą, tylko że nie wiem czy ubraniem czy czymś innym. Ten Lump to jego Brat.