Gwiezdna wojna – Zapis 664

Sen z 30.01.2024

 

We śnie przypominałam sobie ile razy mnie oblali  wodą. Zastanawiało mnie to, dlaczego. Szczególnie myslałam o Zofii. Może dlatego że to moja nieżyjącą sąsiadka z miejscowości rodzinnej.

Akurat szłam do biblioteki, wyszłam od strony lasu. Było ciemno i na niebie prawie nad horyzontom widziałam lecące świetlne punkty. Nie wyglądało to jak samoloty, bo ze względu na pozorną wysokość prędkość była zbyt duża. Obiekty leciały ze wschodu na zachód i zaczynało być ich coraz więcej. Stałam na schodkach biblioteki trzymając się klamki i patrzyłam w niebo.

Nagle kierunki mi się poodwracały jak żyroskopie albo jak w innym przyrządzie. Gdzie ja jako punkt A jestem stały. Ale w przypadku gdy poruszam sie za szybko, poszczególne sekcje muszą również przyspieszyć by zsynchronizować to moim ruchem i wtedy wymuszony ruch rozsypuje wizualizację.

Jak kierunki przestały „pływać” zobaczyłam że statki na niebie zaczęły do siebie strzelać. W momencie wybuchu rozbłysk podświetlał punkt na kształt kursora myszki. Zaczęłam myśleć, co my zrobimy. Tu wojna, a my nawet nie mamy schronu. Zwyczajnie nie mamy szans na przeżycie tego kosmicznego ataku.