Sześcian – Zapis 644
Sen z 11.12.2023
Miałam w rękach nieduży sześcian. Krawędź może 30 cm. Trzymałam go na wysokości przepony, bo ustawiałam jego lokalizacje. Od sześcianu szły trzy wiązki czy liny, rozstrzelone. Manewrowałam nim delikatnie. Musiałam osadzić w przestrzeni sześcian tak, by złapać odpowiednie kąty ze źródłami promieni. W chwili gdy to się stało, poczułam impuls i obudziłam się .
Sen drugi
Nie wiem gdzie byłam, w jakimś wieżowcu. Ja go pamiętam jak wspomnienia, ale nie moje z obecnego życia. Przez niego można było wyjść na plażę chyba. Jacyś dziwni ludzie tam byli i narkomani. Bo raz zaglądnęłam przez uchylone drzwi do pokoju. Ludzie tam leżeli w otępieniu na podłodze, a wokół walały się pety i popiół. Ubrani na czarno jak metalowcy. Za chwile była jak na tarasie przy oknie. Jeden z mężczyzn chciał żeby wyjść na dach. Blacha była gorąca, nie chciałam iść żeby się nie poparzyć. Oni wyszli. Najpierw trójka, a ten co stał obok mnie, spojrzał na mnie i wyskoczyła z tarasu. Patrzyłam na niego równocześnie z dwóch pozycji. Z przestrzeni przed wieżowcem i barierki tarasu. Wykonał kilka fikołków ślizgając się po zadaszeniu i zatrzymał się na balustradzie. Odwrócił się z uśmiecham że nic mu nie jest.
Znalazłam się w lesie. Zbierałam dziady ze znajomymi. Jedna pojechałam wcześniej i chciałam ją dogonić. O rozliczenia chyba chodziło. Jak ją zobaczyłam to okazało się że to Grażyna. Jechała na takim rowerze z wielkimi kołami. Rusek na niego mówiliśmy. Bo bokach stały jakieś stragany, chociaż droga była piaszczysta jak polna.