Upiory z Dzierżoniowa – Zapis 586
Sen z 21.08.2023 ( parę minut po północy)
Byłam z Partnerem i to był już Dzierżoniów, bo miałam długą złotą sukienkę którą założyłam wieczorem na miasto. Chodziliśmy i zwiedzaliśmy zwyczajnie wszystkie dziury. Znaleźliśmy się jak na skraju rynku, bo z jednej strony były mury, a z drugiej widziałam już rząd kamienic. Było tam takie kwadratowe poletko z jakąś pnąca rośliną, ale mógł być to być powój, bo cała Świdnica i Dzierżoniów jest nim opleciony.
Weszliśmy w nie żeby się przyjrzeć i nagłe pojawiło się dwóch żuli.
Jeden, taki w dłuższych włosach do brody jak Lord Farquaad z bajki o Shreku wskazał na Partnera i z mówi do mnie:
– To ten, to ten. !!!
Lord powiedział to tak, jakby go rozpoznał….
Ja mu weszłam w słowo: – To ten ten.
Chciałam stamtąd odejść bo wyczułam kłopoty. Drugi żul, czyli przydupas tego pierwsze coś zaczął mówić do Partnera. Mój mąż do niego, że zaraz dostaną po mordach…. Podeszłam do Partnera, by go odciągnąć i wrócić na rynek, ale nie zdarzyłam.
I zaczęła się jadka.
Partner z przydupasem zaczął się okładać, a mnie Lord Żul złapał za nadgarstki w ósemkę i zaczął obracać jak krokodyl gdy upoluje zwierze. Zrobiłam już dwa obroty i wiedziałam że kręci mną po to żeby ściągnąć do parteru. Jeśli położy mnie na ziemię to będzie po mnie. Do kamienic miałam z 50 metrów. Wystarczyło się uwolnić, podbiec tam i krzyknąć policja. Złapałam go też za nadgarstki i przyciągnęłam jego ręce do ust. Ugryzłam go w wewnętrzną część ręki, ale miał grubą skórę. Nie mogłam się przebić, jakaś taka jasna i skojarzyła się z drewnem, chociaż taka nie była. I niczym nie śmierdziała, na to też zwróciłam uwagę, bo przecież się brzydziłam.
Równocześnie wydaliśmy krzyk z siebie. Ja by dodać sobie siły, a On z bólu. Ryk wyrzucił mnie ze snu.