Pismo Przecinkowe – Zapis 573
Sen z 21.07.2023
Byłam w swojej starej podstawówce, nauczycielka gdzieś wyszła, więc siedziałam przy jej biurku. Byłam w klasie na piętrze, nie pamiętam już numeru, ale w tej klasie napisałam swój pierwszy wiersz w siódmej klasie patrząc w okno. “Samotne Topole”. Dzisiaj już ich nie ma.
Siedząc za biurkiem zaczęłam oglądać mój pierścień który nosze na żywo. Są to dwie złote obrączki po rodzicach. Mojej Matki wyglądała normalnie, jak na żywo ,ale na tej po Ojcu zrobiły się jakieś napisy. I najlepsze na stronie wierzchniej były to przepisy na drinki i szybkie dania napisane po polsku i angielsku, a od strony wewnętrznej coś jak pismo przecinkowe. Pismo trochę przypominało pismo arabskie czy chińskie, czy indyjskie, ale tak jakby to było tylko z przecinków, czyli małych zawijasów. Tam różnica była tylko w kącie, nachyleniu i nacisku w poszczególnych znakach, ewentualnie w odstępach. Prawdopodobnie jeszcze prostsze niż mors. Nigdy tego nie widziałam, szczególnie że pismo jakby podświetliło się na obrączce, bo ona mocno lśniła, ale to jeszcze bardziej, coś jak w filmie władcy pierścieni. Czyli nie grawer, ale bardziej laser, czy inna technika utrwalania. Pokazałam to Gościowi z boku, ale tylko te z wierzchu. Mówię: Patrz jakie fajne przepisy, to do pracy.
I tak sobie myślę… Co ten mój Ojciec, obrączkę kupił od kelnerów jak się żenił ?… dziwne to było…
Wyszłam z podstawówki i znalazłam się na jakimś trasie, niby jak na obsłudze, no bo miałam tą obrączkę. Zamówili u mnie jakieś piwo i kawę. Poszłam do domu to robić. Ten dom był jakiś wielki i otwarty. Zapomniałam o zamówieniu , bo przypomniałam sobie dopiero po godzinie.
Przyjechała moja rodzina od strony partnera. Zośka coś tam gadała. Ale ona mnie nie lubi, bo Aga mi to nawet potwierdziła. Znalazłam się na polnej drodze i musiałam do nich wrócić. Przede mną szedł biały kot. Nagle droga zrobiła się jakaś wąska i z prawej przepaść. Kot przeszedł przez najcieńszy punkt, ja zeszłam na lewo. Ale tam też była przepaść. Zaczęłam iść jak kot samą krawędzią, od dołu poczułam straszne gorąco, chociaż nie widziałam ani lawy, ani żaru.
Znowu znalazłam się w tym Domu. Oni weszli do jakiegoś samolotu i podnieśli się do góry. Patrzyli na mnie z ładowni jak stoję w salonie. Ja zostałam sama. Samolot był Ogromny jak statek kosmiczny, bardzo powoli podnosił się do góry. Wyszłam z domu, widok miałam trochę jakbym stała na Borkach, ale w latach 80′ teraz tam jest busz i nic nie widać. Po prawej Gdzieś za horyzontem ludzie chcieli wyciągać druki taki obiekt, bo jest zanurzony w oceanie, ale nie mają możliwości fizycznych. Bo zobaczyłam to jakby wędką chciał wyciągnąć budynek. Obiekt nie jest wyporny, chociaż nie jest przytwierdzony do podłoża.
Ja skręciłam w lewo.