Jestem trędowata – Zapis 525
Sen z 06.04.2023
Składałam CV do jakiegoś wieżowca. Raczej to było na peryferiach jakiegoś miasta. Nie było miejsca na czole budynku więc wjechałam z prawej strony i postawiłam razem z innymi na bocznym. Stało tam dwa równe rządki samochodów.
W budynku była moja znajoma, ale nie wiem co to za kobieta. Wyglądała jak aktora z mojego ulubionego serialu. Dostała trochę wcześniej tą pracę. Prowadziła chyba prezentacje. Jak rozmawiała z innymi, światło padło na jej nogi i zobaczyłam świtającą bieliznę. Była elegancko i drogo ubrana. Wcześniej widziałam ją jak fleję.
Nie wiem co to za prac miała być. Nie mogłam wydedukować po ruchach i zachowaniu czym się zajmują, ale zostawiłam papiery i wyszłam. Na zewnątrz zaczęłam szukać samochodu. Nie mogłam go znaleźć. parking był teraz zarośnięty jakąś wysoką byliną. W części była uschła, więc wyglądało jakby mnie tu nie było wieki. Zaczęłam się denerwować. Patrzyłam po kolei na lachy, ale nigdzie nie było RKL. Na samym skraju parkingu siedział Aktor „mafioso” w swoim samochodzie. Widziałam go również w tym samym polskim serialu. Zapytałam go gdzie mój samochód. Chociaż trochę się bałam, to po pytaniu o blachy powiedział że mnie do niego zaprowadzi.
Okazało się że on jest Szefem i że u niego składałam te papiery.
Udaliśmy się w jakieś nieużytki. Razem z nami szło jego dwóch pomagierów, ci byli niebezpieczni. Bo jak Mafioso był myślący, to tamci wyglądali jak od brudnej roboty, posłuszni, ale z gruntu źli. Jak doszliśmy w końcu do jakiejś łąki, to zobaczyłam że mój samochód jest zakopany. Leży na boku i tylko dwa koła mu wystają. Razem ze mną leżało jeszcze ich kilka, też płytko zakopanych na boku. Mafioso kazał swoim ludziom odkopać mój samochód i dać do czyszczenia.
Zaczęliśmy wracać pod wieżowiec. Szliśmy bardzo blisko siebie. Mafioso przy moim boku, dosłownie przyklejony do mojej prawej strony. Identycznie jak ten Krzysztof z przedostatniego snu i okulista z ostatniego. Tak jakby mnie prowadził, czy przytrzymywał. Zaczęłam go pytać jak to się stało że mój samochód znalazł się na tych peryferiach. On że nie było miejsca, czy że nie wolno.
Pytam – Ale jak ? Nie było żadnego zakazu.
W końcu nie dowiedziałam się jak to się stało. Zresztą cały czas się bałam co powie mój Partner na tą sytuację. Bo samochód tak naprawdę formalnie jest jego, a ja tylko korzystam. Mafioso doprowadził mnie pod wieżowiec i znalazłam się w domu rodzinnym.
Partner był. Ale miałam pietra…. Nie mogę kłamać, więc cały czas myślałam jak to powiedzieć żeby nie skłamać i nie wywołać przy tym awantury. Szczególnie że świtem miał gdzieś jechać, a samochód był w czyszczeniu. Liczyłam że się nie zorientuje, bo tapicerka nie jest welurowa, tylko ze skóry, więc chociaż suszenie miałam z głowy.
Stałam w południowym oknie mojego domu rodzinnego i nagle zobaczyłam że jakiś samochód z drogi wjechał do ogrodu i zatrzymał się na skalniaku. Z auta wysiadło trzy osoby i truchtem udali się do sąsiada z prawej. Nie znam tych ludzi, ale czas wiem jaki był. Bo nie było ogrodzenia, a tylko nowe nasadzenia tui. Mogło to być z 30 i 15 lat temu, bo te fakty były oddzielone od siebie w czasie. Stałam w oknie i powiedziałam:
– Jestem trędowata.
Chyba bardziej do siebie. Ale obok mnie pojawiły się jakieś dwie kobiety. Stały i patrzyły razem ze mną, bo pojawiło się coś, jak obraz z lunety. Okrągłe pole widzenia które można było przesuwać. I jak przesuwałam ten obraz chyba myślą czy telepatycznie z lewej do prawej. Rozpoznałam stary kredens z nałożeniem mojego wcześniejszego domu. Cały był pozastawiany duperelami i obrazami.
I te obrazy wyglądały jak mojej Córki. ONa kiedyś malowała na żywo, ale porzuciła tą pasję, ale rozpoznałam styl. I te obrazy wyglądały jakby wyrosły z tego jej stylu. Jakby to były jej obrazy, ale nie jako porzucony tylko rozwinięty zamysł.
Kobiety coś mi tam ćwierkały za uszami, że ale ładne i jakie fajne i te dzieła i to pole widzenia jak lunecie.