Wagonik – Zapis 496
Sen z 04.02.2023
Nie wiem gdzie byłam, zresztą część snu ulotniła się jak mgła. Pamiętam, że myślałam o Kogucie i jego dłoniach. Chciałbym spróbować na nim ściągnąć chorobę, ale nie ma okazji by go dotknąć.
I wtedy zobaczyłam jego brata. I zaczęłam go śledzić, bo nie wiem kto to jest. Nigdy go nie widziałam na żywo. Schodziłam za nim pięknymi tarasami. Szedł za jakimś starszym Gościem w czarnym płaszczu, zresztą on też miał podobny trencz. Pomyślałam, że wyglądają jak mafiozo. Trzymałam się cały czas z tyłu, ale w końcu mnie zauważył i podszedł.
Stary siedział już wtedy chyba przy stoliku, a my staliśmy przy takim długim wagoniku, który na początku wyglądał jak krużganek. Kogut powiedział że można tam wejść. Nie chciałam się zdemaskować więc weszłam. Wagonik był strasznie długi i ciasny i pusty. Nie było środkowego korytarzyka, tylko każdy rząd miał swoje drzwi. Rząd fotelików składał się z trzech, ale tylko dwa miały ekrany z trasą na oparciach, lewy i środkowy. Prawy na którym usiadłam był jak dla ducha. Było tak intymnie, że pomyślałam, że dla zakochanych, ale ponad foteliki wystawały głowy więc wszystko byłoby widać.
I wtedy drzwi się automatycznie zatrzasnęły, a wagonik kolejki ruszył. Bez obsługi, bez ostrzeżenia, po prostu ruszył. Złapałam torebkę, miałam, a w niej oba portfele z kartami płatniczymi i trochę gotówki. Zdążyłam tylko krzyknąć do Córki że jak się da, to od razu wysiądę, bo teraz widziałam że jestem w Krakowie.
W tej samej chwili na smartfona przyszła mi wiadomość od „kolei”.
Na początku był numer konta, nasz zwykły, 26 cyfrowy. Później informacja, że cały przejazd trwa 10 godzin, koszt to 800 zł, ale w przypadku rezygnacji to też 800. Chyba tak to przeczytałam, jeszcze były jakieś informacje, ale mi już buzowało o te 800 zł i że dałam się wsadzić Kogutowi w tą przejażdżkę, że nie wiem co jeszcze tam pisało. Miałam przy sobie nawet więcej w razie czego, ale dałam się zrobić jak dziecko.