Seros – Zapis 495
Sen z 03.02.2023
Nie wiem gdzie byłam. Trochę jak stadion, trochę jak targi. Bo znowu były stragany i ludzie którzy coś tam wystawiali. Prace swoich rąk, albo coś w odsprzedaży.
Chodziłam miedzy straganami i widziałam to tak cukierki „kolorowe żelki”, albo szlifowane minerały na gładko. Wymyśliłam, że zrobię sobie taką dekoracje. Coś jak kwiat, składany z różnych „żelków”. Szczególnie zatrzymałam się przy jednym stoisku. Obsługiwał Gość, trochę ciemny i nierzucający się w oczy. Miała też zbiorcze opakowania zielonych cukierków. Zaczęłam coś tam wybierać u niego, ale przeszłam na lewo, bo tam też był stół z żelkami. Siedziało tam kilka osób przy stoisku i właśnie robili takie cukierkowe kwiaty.
Chciałam wrócić do tego wcześniejszego Gościa, ale teraz byłam za metalowym zielonym ogrodzeniem. Było z cienkich zielonych prętów. Pionowe, miały może z 7 cm odstępu. Poziomych było 3. Wysokość ze 3m. Zaczęłam się wdrapywać tak normalnie, ale zobaczyłam że jakiś inny Gość patrzy na mnie z lewej, więc odbiłam się jednym skokiem i na krawędzi przerzuciłam ciało nad ogrodzeniem jak na zawodach. Skoczyłam miękko i bezgłośnie. Popisywałam się, bo wiem że wydolność, siłę i szybkość mam jak heros. Patrzyła na mnie z zachwytem.
Podeszłam do stoiska i powiedziałam że chce to zbiorcze zielone, a Gość do mnie, że za 60 zł. Odpowiedziałam że wcześniej były za 19 czy 18 i za tyle też mogę kupić u siebie na żywo te eukaliptuski. Zgodził się na moją cenę. Wyjechał do mnie na wózku inwalidzkim z cukierkami, a mogę przysiąc że wcześniej widział go normalnie na nogach.
Znalazłam się w miejscowości rodzinnej. Weszliśmy na podwórko na którym nigdy nie byłam, sąsiadki Serafinów. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, to była tam taka straszna babka, co wiecznie nas kijem przeganiała. Dzisiaj byłam tam chyba w obecnym czasie i weszłam z Córką, kimś i chyba dwoma zwierzami, miedzy ten dom, a dom serafinów. Tam coś stało, coś jak kapliczka, ale już mi to się rozmazało, nie wiem co to było.