Mój kolejny Dom i Quentin Tarantino – Zapis 443

Sen z 23.09.2022

 

Byłam z Partnerem w środku lasu na kwadratowym polu. Coś tam przerabialiśmy chyba, bo chodząc po zaoranej ziemi układaliśmy coś w jednym miejscu jak stos. Nagle pojawi się ram tam dom. Okazało się że teraz będzie nasz. Znalazłam die w środku, był w pełni wyposażony. Podeszłam do jasnej dwuskrzydłowej szafy, była pełna sukni właścicielki. Oglądałam je, były w świetnym stanie i w jednej to nawet mogłabym chodzić, były długie, lśniące i w kolorowe wzory.

Partner zaczął mnie częstować ciastem. Okazało się że upiekł kilka rodzajów. Jadłam cały czas i zastawiałam się dlaczego na żywo nie piecze skoro ma taki talent. I najlepsze! nie wszystkie były słodkie, bo jak jadła jedno to pomyślałam, czy nie siądzie pieśń na owocach, bo cukru było za mało. Ale ogólnie czułam że to nie są współczesne wypieki od których aż mdli. Tylko starodawne słodkie ciasta, cukru tyle ile trzeba, by było pyszne. Przepisy jakby sprzed kilkuset lat. Przyszła skądś ta była właścicielka. Usiadła ze mną na kanapie i tłumaczy ile pracy włożyła w wykończenie, że każdy materiał jest idealnie dopasowany i naciągnięty. I teraz za ścianą lasu dostrzegłam inne domostwa, czyli nie byliśmy na całkowitym odludziu.

I chyba wyszło że Ona cieszy się, że kupiliśmy ten dom. I wtedy zaczęłam się zastanawiać ale za co ??? jak dom warty jest milion. Zresztą mieliśmy jakąś wannę w kredycie za 400000… I czy Partner zadłużył nas bez mojej zgody bądź, czy On nie sprzedał naszego domu ???

Partner zrobił się nerwowy, chyba dlatego że zaczęłam częstować tą kobietę. Ale wszystko chyba było dobrze, bo jakoś przeniosłam się do swojego domu. Widziałam jak od wężowego kącika przy stawie szła jakaś kobieta i znalazłam się w USA z Partnerem.

Wracaliśmy do domu, ale teraz mieszkaliśmy w niebezpieczniej dzielnicy, bo wejścia do domów były jak garaże. Całą frontową ścianę zakrywała metalowa roleta. Wzięłam Partnera za rękę, bo czułam się niepewnie. Ci ludzie byli tacy kolorowi, ubrani w szerokie dresy z kapturami jak amerykańscy raperzy. Doszliśmy szybkim krokiem do rolet i jak Partner próbował to podnieść, to zaatakowało go dwóch mężczyzn i odciągnęło na bok.  Przede mną stanął Trzeci. Chwycił mnie za przedramiona i coś powiedział. Zrozumiałam, że zaraz mnie zgwałci. Też chwyciłam go za przedramiona, staliśmy do siebie twarzami, był dużo wyższy od mnie, mógł mieć  ze 2 metry. Ciemne kręcone włosy i bardzo wysokie czoło. Widocznie już sporo wyłysiał, patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jakoś mi przypominał Quentina Tarantino. Za jego plecami w kilku rządkach usiadło kilkunastu mężczyzn dresiarzy po turecku. Normalnie jak w kinie, gotowi spokojnie patrzeć jak będzie mnie gwałcił.

Pomyślałam – Co za cyrk…

Nie czułam strachu, a coraz większą pustkę. Nic nie widziałam w tej jego twarzy, co mogło by dawać podstawy by się bać, zresztą trzymaliśmy się mocno i te nasze ręce unieruchomione w kwadracie dawały tak twardą podstawę, że oboje byliśmy bez ruch.

I nagle Quentin się rozpłynął.

Minęli mnie dwaj policjanci, też w dresach, ale po karkach od razu rozpoznałam kto to jest. Wrócili z Partnerem. Teraz też widziałam że więcej Partnerów/Mężów było zaatakowanych, bo jakaś kobieta rzuciła się kopać napastnika. Stwierdziłam że muszę mieć ze sobą nóż jak będę tu przychodzić, ale szybko poprawiłam się na gaz, bo nie chodziło by zranić czy zabić. Muszę mieć ze sobą gaz.

I tak myślałam, jak to się stało, że mamy dom w tak niebezpiecznym miejscu.