Boski Jaśmin – Zapis 431
Sen z 12.08.2022
Byłam chyba na wyjeździe z rodziną Partnera. Niby busem, chociaż chwilami to jakbym za nimi szła, a chwilami jechała w busie. W pewnym momencie po lewej zobaczyłam ogromne drzewo. Całą koronę miała obsypaną białymi kwiatami. Musiało mieć z kilkadziesiąt metrów i jeszcze większą koronę, bo pod jego rozłożystym dachem stał zamek albo katedra. Tworzyło cudowną kopułę, która rozciągała się coraz bardziej poziomo im dalej od pnia.
Zatrzymaliśmy się, bo chciałam zrobić zdjęcie. Złapać z daleka i perspektywie. Wszędzie były jakby siewki tego drzewa, czy małe odnogi. Cudowne miał te kwiaty. Bardziej zwarty kielich niż naszych rodzimych jaśminów i dużo większe. Co najmniej jak tulipany. Niestety nie wyczułam zapachu i zwróciłam na to uwagę. I jak weszłam w taką zabudowę z bloków, to straciłam go z oczu, zresztą jak podniosłam głowę, to zobaczyłam strop nad sobą.
Znalazłam się w galerii z partnerem. Kupiłam kilka paczek, ale zapłaciłam tylko za jedną. Tak myślałam czy przyznawać się Partnerowi, ale też trochę się bałam że złapią mnie na bramce. Doszliśmy do pionowych ruchomych schodów. Żeby zjechać w dół, ale chyba nie zjechaliśmy, bo bałam się że wywalę się z tymi tobołami. I poszliśmy do wyjścia na tym poziomie. Galeria podobno cały czas była dobudowywana. Zaczęliśmy przechodzić nad jakąś rzeką, rower mu wpadł do wody. Jak go wyciągałam to przytrzymywał mój.
Znalazłam się w domu rodzinnym, przeszłam do rowu na wprost domu i zaczęłam obrywać dziady na śniadanie. Było ciemno, w bramie u sąsiada stało 6 policjantów, część kobiet, a reszta mężczyźni. Od razu jeden podszedł i zainteresował się co robię.
Zapytałam – A co, nie wolno ?.
Jak zobaczył, wrócił na miejsce.
I znowu gdzieś tam jechałam, miałam na sobie suknię ślubną, ale trzeba było ja przerobić. Miała za długie rękawy i tren, wyglądała jak na trzymetrową kobietę. Piękna była, materiał był lśniący jak satyna czy jedwab. Dół spódnicy układał się jak poły w surducie, czy ogon syreny. Cały obsypany kryształkami. Im niżej tym większe. Rękaw był strasznie ciasny, więc te raczki miałam takie cieniutkie jak patyki. I na mankiecie był ściągacz. Dziwne, bo takich sukni ślubnych nie widziałam. Suknia była używana, nie wiem po kim ją miałam.
Weszłam do jakieś łazienki, po prawej były dwie kabiny. W pierwszej było rozmazane gówno na desce, a w druga była obryzgana fekaliami już na drzwiach, więc nawet jej nie otwierałam.
Musiałam się wysikać. Na wprost był pisuar, więc ściągnęłam całkowicie majtki i wysikałam się do niego jak Mężczyzną.