Zaraza, to kiedyś piękny młodzieniec był – Zapis 86
Sen z 11.05.2020
Widziałam mężczyznę, młody, miał jasne włosy i taką śmieszną fryzurę na ABBĘ (dłuższe włosy z grzywką, podwinięte pod spód, skojarzył mi się z tym gościem z zespołu, bez brody), patrzył przed siebie. Ja widziałam go tak, że był po mojej prawej i trochę powyżej. Nie miał dolnej połowy twarzy, gniła mu i odpadała jak przy trądzie albo innych procesach rozkładu, widać było kości w żółtym kolorze. W zasadzie to już mu odpadła dolna połowa szczęki. Według mnie nie wyglądał strasznie, tylko brzydko. Jak się wybudzałam to pomyślałam, że widziałam Zarazę.
W drugim śnie byłam z ojcem, siedziałam w restauracji, bo on poszedł coś załatwić, nie czułam się tam dobrze, koleżanki patrzyły się na mnie dziwnie. Wreszcie przyjechał moim czerwonym polonezem, wsiadam i patrzę, zepsuł mi go. Urwał ten metalowy zaczep przy pasie i przyjechał tylko połową auta. Weszłam do samochodu zła, on też chciał, ale nie miał jak usiąść, więc wysiadłam, a auto zmieniło się w wózek dziecięcy, taką gondolę z budą, jasno-żółty. Idziemy, pcham ten wózek przed sobą, myślałam, że wszyscy będą się śmiać, ale nikt nawet nie zwrócił uwagi. Weszliśmy na plac kościelny, przeszliśmy nim kawałek i zaczęliśmy schodzić schodami, na których rozwieszona była zasłona, coś jak folia malarska, podniosłam ją i czekałam na ojca, aż zejdzie, bo schody były strasznie strome i śliskie, a on szedł jak stary trzęsący się dziad ;). Idziemy, idziemy, zobaczyłam jakiś duży niebiesko-czarny, lśniący samochód, z dwoma chłopakami i dziewczyną. Wyglądał jak terenowy, ale taki bardzo nowoczesny, taki futurystyczny. Zapytałam o tą cześć do poloneza, ale chyba nie mieli, oni byli chyba artystami, bo później jak odjeżdżali, to laska była ubrana jak Brazylijka w ulicznym karnawale, cekiny, pióra i tiule. Ja zostałam z psami, jeden zmienił się w długowłosego mężczyznę, jak znajdował się sporej odległości ode mnie.