Gupota – Zapis 381

Sen z 29.04.2022

 

Byłam w kościele na mszy, ktoś pisał do mnie smsy. Chciałam napisać w którymś – Kochasz mnie ?  ale zrezygnowałam, ktoś po drugiej stronie był mocno rozgoryczony. Jak pisałam coś o miłości to mi odpisał „wibracja kału”.

Poszłam do zakrystii. Przyszedł też mój brat. Załatwiał z księdzem jakiś termin na drugą niedziele maja, bo pierwsza i trzecia była już zajęta. Myślałam że dla matki, ale urodziny ma 3 maja, śmierć 22 czerwca, więc to mogło być coś innego. Dawał mu za to wino musujące, tak stwierdziłam po butelce, z srebrno-niebieską etykieta. Dogadywałam nawet, że świetne to wino i że będzie zadowolony.

Ksiądz miał coś w rękach. Nie wiem jak to nazwać jak to zobaczyłam u niego. Zapytała czy mogę powąchać i nie czekając na odpowiedz zabrałam mu to z ręki i przyłożyłam do nosa. Poczuła zapach szarego mydła zmieszany z odrobiną przypraw, cynamonu, imbiru i gałki muszkatołowej.  Lekkie Korzenne aromaty.

Teraz widziała wyraźnie to co miałam w rekach, to było coś jak kawałek szarego mydła w pergaminie jak papier do pieczenia. Zastanawiałam się co to za „gupota”

Popatrzyłam na księdza, Ten szybko mi to zabrała z rąk. Dziwnie patrzył, widziałam niepokój i takie ” jakbym złapała go” . Byli ludzie, więc głośno powiedziała o tych dodatkach tylko, bo w tym wzroku księdza nie widziałam nic złego. Tylko opowieść, że Gupota musiała być symbolem który trzymał tą społeczność w kupie. Ale nie miała nic wspólnego z oryginalnym.

Mieliśmy iść na cmentarz z procesją. Ja w rodziną wyszliśmy pierwsi. Jak wychodziliśmy z zakrystii to całe stopnie z ołtarza na nawę były zasypane śniegiem. Na drugim stopniu była głęboka kałuża przykryta puchem, ale dałam duży krok i przeszłam, bo widziałam jak jakieś dziecko wpadło w nią nogą po samo kolano.

Ja z rodziną szliśmy na nogach, jak odwróciłam się nikogo za nami nie było. Myślałam że coś pomyliśmy z tym cmentarzem, ale zobaczyłam że wyjeżdża sznur samochodów spod kościoła. My nasze zostawiliśmy pod świątynią.

W drodze na cmentarz stał Czerwony Wiąz. Całe przejście było zarośnięte, a od spodu zasypane pancernymi liśćmi. Jak przecisnęłam się tym tunelem to nawet zastanowiło mnie, kiedy to się stało, bo nigdy tego drzewa nie było przy cmentarzu.