Les malut….? ( us) MUS – Zapis 355
Sen z 11.03.2022
Siedziałam w Jolą przy stole, oglądałam jakiś chleb, który wypiekła kobieta. Był szarawy z ziarnami, ale miejscami świetlisto-szary jak surowe ciasto. W ustach też był niesamowicie wilgotny, ale ciężko było dopatrzeć się tego zakalca, bo strukturę miał dobrą. Powiedziałam do Partnera, że ma mi kupić maszynkę do chleba i ja też będę piec. Zanurzyłam ręce w macę aż po łokcie i pytam Go, czy to pszenna. Odpowiedziała że tak, przypomniałam sobie że matka piekła z żytniej, ale stwierdziłam że ja mogę z pszennej jak nie ma innej.
Byłam w Rzeszowie w jakimś klubie z Anką, później z Aśką w Kolbuszowej na dworcu. Z Serafinką przygotowywałam się do obsługi jakiegoś wydarzenia. Okazało się, że jesteśmy konferansjerki. Ja miałam też tam prognozować ludziom którzy zgromadzili się za zasłoną po lewej, czy po prawej stronie obiektu.
Jak weszłam za zasłonę to od razu zwróciłam się do ludzi, żeby nie pytali o Ukrainę i obecną sytuację, tylko o inne sprawy. Związane stricte z nimi. Powiedziałam, że tarot nie będzie na to odpowiadał. Zasłoniłam się trochę kartami żeby nie pytali o wojnę. Słuchali mnie z uwagą. Jak to powiedziałam, to zorientowałam się że nie mam kart i powiedziałam Serafinie że musimy wyskoczyć do domu po nie. Dała mi małe dziecko na ręce i tak razem z nim szłam. Ale zaraz jakby wracałam i znalazłam się w pokoju. Serafinka malowała mnie i obcinała włosy na Wydarzenie.
Mówię jej, że wczoraj w Rzeszowie Anna też mi obcinała włosy, ale nie chciały się kręcić. Mówię, że teraz mam nadzieje, że dobrze to podetnie. Chyba nakładał też farbę, czy co, bo kazał mi wejść na plecy i pochylić głowę w dół, żeby spłukać mazidło z włosów. Powiedziałam, że nie mam majtek, jakiś Gość siedział teraz w pokoju i patrzyła na nas. Zresztą była centralnie tyłem do drzwi, więc jakby kros wszedł to niezłe miałaby widoki. (Przypomniałam sobie że w Rzeszowie też nie miałam majtek.)
No to objęła mnie od tyłu mocno i jak się pochyliłam, wsadziła mi głowę do czarnej dziury żeby to spłukać
Cudowne były później te włosy, geste i lśniące. Zaczęłam sama się malować, bo ona cały czas coś tam z tyłu cieniowała. Zobaczyła że zabieram się za oczy, kazała nałożyć mi jakiś amerykański korektor. Opakowanie było fajne, trochę to przypominało usta. Były dwa odcienie, prawdopodobnie dla białych i czarnych. Nałożyłam kosmetyk pod oko palcem od wewnętrznego do zewnętrznego kącika. Kosmetyk ułożyła się jak siatka graficzna, coś na kształt plastra miodu. Wykonałam ruch wsteczny i zobaczyłam nawilżoną i gładka skórę jak u dwudziestolatki. NIESAMOWITE TO BYŁO!!! Wspaniała technologia.
Sreafinka popatrzyła na mnie z takim uśmiechem, jak patrzy się na dziecko, które coś dostało i ta jego radość jest szczera. Stwierdziłam że muszę też go mieć i zaczęłam odczytywać nazwę, żeby go później szukać w internecie, ale jak zawsze połowy nie zapamiętałam……
To był o coś koło tego ” Les malut….? ( us) MUS.