Kogut – Zapis 307
Sen z 30.11.2021
Byłam w jakimś dziwnym pomieszczeniu, był to chyba pokój z dwoma łóżkami. Oprócz mnie i Partnera był jeszcze jakiś mężczyzna, ale Oni co jakiś czas mi znikali.
Później przeszłam na jakiś wyższy poziom, czy antresole i tam też były tylko łóżka i czterej Mężczyźni. Tych nie znałam i zaczęły się jazdy, bo musiałam zejść na dół po czymś co przypominało drabinę.
To było dziwne. Dwa cienkie główne pręty, strasznie małe, nie było szczebli, tylko wypustki czy „zęby” by oprzeć stopę dosłownie na moment. Strasznie się bałam tego zejścia. Patrzyłam i pot mnie oblewał, nie wiedziałam jak schodzić czy tyłem, czy przodem. Drabina miała jeszcze taki kwadrat na wejściu przez który trzeba było się przecisnąć, normalnie sprzęt jak dla akrobaty, a nie zwykłego człowieka.
Wreszcie jeden z Gości dał mi takie czerwone majtki zabezpieczające, ale linkę miały tylko z jednej strony. Zresztą ten karabińczyk też jak przy kurtce.
Myślę; Boże… gdzie mnie to utrzyma jak się poślizgnę ?!
Ale chyba poczułam się bezpieczniej, bo znalazłam się na dole. Dali mi koguta, żywego, ale cały czas widziałam go pod klatką i z przyciśniętą głową do krawędzi. Był przygotowany do zabicia. Patrzyłam i też kręciłam głową z niedowierzaniem. Chciałam go wyciągnąć i zanieść na rękach do domu. Ten Kogut zresztą też patrzył na mnie cały czas.
Przed sobą zobaczyłam łąkę, więc tam pobiegłam, bo uwielbiam brodzić w kwiatach. To był najgęstszy kobierzec po którym chodziłam. Na początku pomyślałam że kaczeńce, ale patrzę!… nie… To może mniszek lekarski, ale to też znam i też nie to…
Nie wiem co to był za gatunek, ale soczyste żółty kwiaty, po przekwitnięciu były podobne do dmuchawców, ale miały inną morfologię. Jak brodziłam w nich były tak gęste, że aż splatane. A jak kładłam się na nich, to leżałam jak na chmurce.
Widziałam, że obserwowali mnie z tego budynku, ale ja miałam tylko w głowie że jest cudownie i chce zdjęcie w tych kwiatach.