To nie jest sen – Zapis 113

Od kilku dni jest przestój, ale taki jak cisza przed burzą, moment, gdy natura zamiera i wstrzymuje oddech. Udało mi się zapamiętać tylko jakieś strzępy.
Jednej nocy było wznoszenie albo coś co tak nazwałam, towarzyszył mi mężczyzna, ale było ciemno i nic nie wiedziałam.
Następnej, ktoś chciał się łączyć, też męska energia, ale za mało miała mocy i jedyne co wygenerował to „opad”. Ja tego nie widziałam, umysły tak mi to seksualnie ubrał w słowa, ale później przytulałam tego faceta i pocieszałam, i poczułam taką wdzięczność od niego, wdzięczność, która dosłownie rozrywa serce i znalazłam się w pozycji jak yin-yang z jakimś mężczyzną. Zwróceni byliśmy do siebie, tylko że nogi mieliśmy w przeciwnym kierunku i dlatego zobaczyłam nas jako ten symbol.
Przedostatniej nocy widziałam dwie sieci zbudowane z sześciokątów, jedna była biała, a druga niebieska.
Sen z 04.07.2020
Męski głos powiedział do mnie „To nie jest sen”.

 
Pomyślałam „czyli co?” Miałam jakiś dom, nowy, nawet nie wykończony i jakieś dziwne czarne spodnie dresowe, które mi się przekrzywiły, bo boczny szew miałam tam, gdzie powinien być rozporek. Do domu wchodziło się od lasu po schodach, od razu na piętro. Otwieram drzwi, patrzę, a w środku burdel jakby przeszło tornado, sprzęty poprzewracane. Na środku stoi sobie baba, w rękach ma biały talerz i go poleruje ścierką, przy stole siedzi facet i coś konsumuje i jeszcze zgrzyta widelcem po tym talerzu, jakby chciał zrobić w nim dziurę. Był jeszcze trzeci facet, ale go nie widziałam, bo to był duch. Pytam się: co wy tu robicie?? bo dobrze pamiętałam, że zamykałam ten dom na klucz, widziałam w pamięci jak przekręcam nim w zamku. Zastanawiam się co to za ludzie? Jak tak można sobie wejść do kogoś?
A oni, że tylko ugotować sobie coś chcieli i że nic nie chcieli ukraść. Gość wstał od talerza i razem z babą do mnie, ja do wyjścia, bo trochę się ich obawiałam.
Na podwórku mój brat, w kombinezonie pracował z kosą spalinową, stał strasznie daleko od nas, ale zaczęłam go wołać do pomocy, jakby co, „Eeej. Eeej” i się obudziłam.
Kobieta wyglądała jak Sandra, ciemne włosy za podbródek i uroda Izraelitki, ale dzisiaj była chyba starsza niż ostatnio jak widziałam, ale nadal bardzo szczupła i wysoka. Gość miał coś z mojego ojca (na jednym zdjęciu jak był młody, tam coś było w spojrzeniu), ale uroda to pomieszanie cech syberyjskich i bliskiego wschodu.