Jestem z krwi Feniksa – Zapis 117
Sen z 12.07.2020
Powiedziałam do kogoś, że jestem z krwi Feniksa, ale nie wiem do kogo, bo nic nie widziałam. Zresztą nic więcej nie zapamiętałam. Jak się obudziłam, to pomyślałam, „co za archaiczne wyrażenie”, bo chyba chodziło mi o to, że jestem z rodu Feniksa, że Feniks to mój praojciec. Nie wiem.
Sen z 13.07.2020
Coś we mnie weszło przez usta, jakaś potężna „moc”, ostateczna „siła”. Przyjęłam to świadomie, nie broniłam się przed naporem tego „podmuchu”. Ewentualnie miałam bezdech ;), bo obudziłam się w takiej pozycji, na plecach, nogi lekko rozstawione i ręce na biodrach jak krakowianka. W takiej pozycji czasami widziałam się we śnie, albo gdy gwałtownie się wybudzałam. Znowu widziałam Zarazę (Zapis 86), poznałam go tej fryzurze, ale dzisiaj miał całą twarz, tylko że trochę te jego włosy przypominały kalafiora, ale nadal ta sama grzywka. I zobaczyłam też kawałek zielonego, mocno zielony kolor, który na moich oczach robił się coraz bardziej intensywny, nieduży skrawek, jakby coś było schowane za ścianą i świtało przez dziurę.