607 Numer jednostki specjalnej – Zapis 119
Byłam w mieszkaniu w bloku, na trzecim albo czwartym piętrze, moich koleżanek, które mieszkają w USA na stałe. Dziwnie tam było i nieporządnie, drzwi wejściowe stare i rozwalone, nie mogłam ich zamknąć w pewnym momencie, ale wreszcie trzasnęłam i zaskoczył ten zamek, ledwo trzymał, ale trzymał. Gotowałam coś na starej kuchni razem z ojcem, na blasze, raz nawet podkładałam drewno, takie duże polana, wielkie było to palenisko, a mieszkanie przecież w bloku. Gary były takie dziwne i wysokie jak dla gotowania zbiorowego. Jakieś danie z mięsem, sos jak do spaghetti kończyłam, bo dodałam nawet coś takiego białego ze słoika i z tego czerwonego sosu zrobiło się takie gładkie białe, nie było takie złe w smaku jak próbowałam. Jak gotowałam, to chciałam dodać jakieś przyprawy i otworzyłam szuflady pod tą blachą i zobaczyłam, że koleżanki trzymały tam jakieś syfy i nawet brudne majtki. Pomyślałam: co za obrzydliwe brudasy. W jednej z szuflad była taka paleta z kolczykami, wyciągnęłam i powiedziałam do osób, które były w tym mieszkaniu, że można to brać. Szkoda, żeby to leżało, zdjęłam nawet kolczyki, takie dwa aniołki, bo chciałam dać je córce.