Automobil – Zapis 295
Sen z 12.10.2021
Byłam na wsi w jakimś warsztacie samochodowym. Miałam jakiegoś automobila w naprawie. Zostawiłam swoje czarne audi na parkingu i pojechałam na rolkach się wykąpać. Miałam świetną technikę jazdy. Nogi ciasno złączone i ruch ciałem jak wąż, jechałam szybko przy zerowym zmęczeniu. Musiałam jechać aż na drugi koniec wsi. Na sobie miałam satynowe kimono i bieliznę do zmiany. Zastanawiałam się jak ja wrócę po kąpieli, czy naga? i gdzie włożę brudną, bo nie miałam żadnej torebki.
Jakaś baba zatrzymała się w samochodzie i pytała jak dojechać do Kolbuszowej. Nie pamiętam teraz. ale chyba jakieś badania jechała zrobić. Kazałam jej dojechać do krzyżówki w formie Y i skręcić w prawo. Na drugim skrzyżowaniu X znowu w prawo.
Wróciłam do warsztatu. Zobaczyłam w samochodzie moje koleżanki ze starej pracy. Miały ubrania jak z lat 70, białe garnitury. Bagażnik cały równo wyłożony bochenkami chleba z nacięciami na wierzchu i wysypanym makiem. Wyglądało to tak, jakby Wiola i Monia oprócz mebli i bibelotów zajęły się sprzedażą chleba. Ten Chleb przywoziły z Rzeszowa, bo mignęło mi tylnie wejście do piekarni. Wyglądało jak stare brudne slumsy.
Patrzyłam na to ułożenie bochenków, bo było aż dziwne, pewnie zrobiły to po to, by więcej zmieścić.
Samochód był dziwny, bo widziałam to tak, jakbym patrzyła w perspektywie z deski rozdzielczej. One siedziały dwie z przodu, z tyłu jakieś chyba trzy łaski, ale tylko jedną widziałam dokładnie, tą na środku. Nie kojarzę w ogóle. I z tyłu złożone siedzenia były przy ścianach, kilka, kilkanaście i ten chleb, nie była to osobówka, raczej bus.
Znalazłam się w warsztacie. Rozmawiali, że dwóch gości skacze w MacDonaldzie po piankach dla dzieci. Zapytałam o wóz, wskazali mi drogę. Zaczęłam szukać Audi. Otwierałam zamek pilotem kilka razy, żeby migał, bo chciałam go szybko znaleźć. Weszłam w jakaś zarośniętą drogę. Wyjechałam tym automobilem skądś tam i chce go odpalić. Nie wiem jak wyglądał, bo był cały zasypany słomą. Podniosłam maskę jak u ciągnika starej 30 czy 60, tak do przodu i góry i szukam zapłonu, ale nie widzę.
Oglądam wszędzie i zobaczyłam że jest taka mała stacyjka z przodu na czole maski automobila. Odpaliłam, cicho chodził. Jakoś nie wydawało mi się że to szybko jeździ, szczególnie że miałam jechać do Rzeszowa.
Trochę słomy z niego spadło i zobaczyłam wielkie koła z masywnymi szprychami jak u starych wozów drabiniastych.