Święte Drzewo – Zapis 293
Sen z .8.10.2021 (zapis 3:02 – 9.10)
Wspinałam się po jakimś ogromnym drzewie z Partnerem.
On wchodził pierwszy, a ja za nim. Drzewo to chyba była „trasa szybkiego ruchu”, bo cześć wierzchnia kory miejscami była tak wytarta, że łuszczyła się jak te moje koraliki ze snu. Drzewo było iglaste i mógł być to cedr, bo parę dni temu widziałam jego zdjęcie w internecie i trochę mi go przypominało.
Dziwną miałam technikę…. Prawą rękę cały czas miałam na drzewie, a lewą jak oparcie, czy chwyt był słaby, to coś tam gadałam i partner podawał mi buta (prawego) i tak jakby na tej nodze podciągał mnie do góry.
W pewnym momencie powiedziałam, że ja już nie idę wyżej, bo jeśli wejdę, to sama już nie zejdę. Byłam mocno przytulna do drzewa, trochę bałam się, że zaraz zawróci mi się w głowie i odpadnie od drzewa jak nic.
Popatrzyłem przed siebie.
Na szczęście nie wiało. Byłam na wysokości kilku tysięcy metrów. Zobaczyłam widok czegoś, co przypominało mi Wielki Kaniom. Czerwone góry z poziomymi pasmami, piękny to był widok. Drzewo musiało wyrastać z rozpadliny. Tylko że to mogła być Gruzja, bo mi mignęła etykieta wina z Rkatsiteli jak pomyślałam gdzie jestem.