Perłowa Tablica ( dziennik snów) – Zapis 247
Sen z 25.06.2021
Byłam w Lipnicy, miejscowości z której pochodzi moja babka ze strony Ojca. Chyba była jakaś uroczystość pogrzebowa. ( 24.06 pochowałam swoją mamę – fakt) Stałam na otwartej przestrzeni i widziałam Góry w oddali. Nie pasowało mi to Lipnicy.
Po lewej zobaczyłam skałę jak z piasku, przez który świtał i przebijał może wapień, biała skala. Poszłam tam, bo niby była jakaś „atrakcja”.
Trzeba było wejść na górę i zjechać szczeliną jak rynną na dół. Na górze stał Gość i zbierał chyba opłaty. Zaczęłam wchodzić z bratem i bratowa, i jak już byłam na prawie górze, jakoś tak kiwnęłam się w lewo i wpadłam do tego wąwozu.
Chciałam wyjść, ale patrzę w ten piasek, a tam jest mnóstwo kolorowych kamyków. Patrzę ! lapis lazuli !! no to zbieram do spódnicy, bo nie miałam gdzie pakować.
Idę tym jarem i wyciągam co ładniejsze odłamki skał, napakowałam cały podołek. Wreszcie doszłam wyjścia, wyglądało jak z groty skalnej i takie tknięte ręką człowieka. W świetle zaczęłam przeglądać co wyniosłam, wszystko było niesamowicie lśniące i czyste, jak przełom muszli, masa perłowa. I patrzę, oglądam w tym świetle. Wszystko cudownie lśniło, Patrzę – a tam jakieś napisy, tak jakby części lekko pożółkłej kartki były zatopione w masie perłowej czy krysztale, pismo ręczne, ładna, wyraźna kaligrafia. I teraz przy wpisie chodzi mi po głowie „zapisy z dziennika czasów Kolumba”.
Poszłam do tego gościa ze szczytu góry, który puszczał na zjazd, żeby zapłacić za kamienie, ale coś tam zaczął gadać, że jak to tak można spaść ??? i w ogóle ???. chyba mu odpowiedziałam że barierek nie było.
Stwierdziłem że nie będę płacić, zresztą miałam Czarną sukienkę,( tą samą, którą miałam na pogrzebie mojej mamy) i nic nie widział, czy coś w niej miałam czy nie.
Poszłam na rynek, zobaczyłam że czarne rajstopy mam podarte. Na rynek zaczęły się schodzić dwa nurty ludzi na kondukt pogrzebowy. Jeden ze wsi mojej babki, drugi wyszedł z doliny za nami. Mój szef skądś przyszedł pijany. Na początku nie mogłam rozpoznać zapachu, ale zaraz skojarzyłam.
Oddychał na wpół strawionym Alkoholem. Czułam zapach. który mówił, że to ciało nie jest już w stanie rozłożyć alkoholu i usunąć z organizmu, tylko zwyczajnie jest zatruwane i coraz bardziej niszczone przez niego.
Powiedział że wyprzedaje ubrania po partnerce, stwierdziłam że coś kupię, bo wiem że miała dobrej jakości garderobę, więc mogę coś tam wybrać.
Miałam w rękach białą bluzeczkę z pięknym haftem ażurowym. Z przodu zapinała się na sześć guziczków obciągniętych białym materiałem bluzki, grupowane po dwa. Z przodu na piersiach był haft. Z tyłu całe plecy były ażurowe w kształcie litery V, ładna była, nie najnowsza, ale ładna.