SOFIA – Zapis 158

Sen z 22.10.2020

 

Znowu byłam na wycieczce, miasto z wielką rzeką, prawdopodobnie Sofia,  (chociaż nigdy tam nie byłam w rzeczywistości, to) bulwar który widziałam „mówił” że to Sofia.
Miałam sukienkę i czarny kapelusz z opadającym rondem, okulary chyba też, ale sukienka była z szerokim dekoltem, bo słońce odbijało się na skórze ramion, mocno lśniły.
Pojechaliśmy autobusem, kilkanaście osób, był ze mną partner. Siedzieliśmy w jakiejś małej restauracji, jak na degustacji. Tylko, że oglądaliśmy na dużym ekranie koncert muzyki poważnej i występ śpiewaczki operowej. Zmieniłam miejsce, żeby dobrze widzieć, bo powiedziałam, że lubię oglądać takie rzeczy.
Na meblościance oprócz „koncertu” były buteleczki z perfumami, w przeróżnych kształtach, cześć już niepełna. Schowałam sobie jedną za ubranie, ale zorientowałam się że to próbniki, bo każda miała etykietkę z symbolami i chyba ceną.

Powąchałam jedną i stwierdziłam że to „badziew” i  że nie będę brać, jakością przypomniały zapach z butelki, którą we mnie rzucił Magik. Odstawiłam z powrotem na półkę. Zresztą nie byłam pewna ile mam gotówki przy sobie i czy mogę zapłacić kartą w PLN, a jeszcze mieliśmy odwiedzić jakieś miasto po drodze do domu.Ceny były w EUR.
Jak wsiadaliśmy do tego autobusy, to siedzenia były złożone, a my jacyś wielcy. Zaczęliśmy się się jakoś układać. Coś mnie tknęło, że nie będę mogła się wykąpać ( w rytmie, co 12 godz) przez tą podróż.
Złapałam jeszcze moją torebkę, czerwoną ze złotymi ćwiekami, żeby nikt mi jej nie rypnął. W autobusie jeszcze coś leżało, co wyglądało jak srebrne guziki, albo części  biżuterii, wsadziłam to do małego aksamitnego woreczka.